- Powrót na stronę główną »
- Filozofia , Kościół domowy , Muzyka , Na ten czas , Przemyślenia , Religia , Życie »
środa, 13 listopada 2019
Z przerażeniem i niesmakiem zareagowałem, gdy jedna z przeglądarek internetowych na wpisane hasło "spotkanie" pokazała garść grafik dotyczących mediów społecznościowych. Czy już tak daleko zaszły zmiany w naszym społeczeństwie, że internet zastępuje nam życie w realu? W latach osiemdziesiątych, pisarz i satyryk Marcin Wolski w audycji radiowej "60 minut na godzinę" publikował felietony po tytułem "Numer". Futurystyczna wizja świata, który jest współdzielony przez ludzi i roboty. Wszyscy żyją w zamkniętej matni, a jedynym dowodem na ich istnienie jest nadany im numer. Budowa systemu z wizji Marcina Wolskiego była parafrazą ówczesnego ustroju totalitarnego jakim był komunizm. Wdzierał się on w umysły, otumaniał, czynił z ludzi bezmyślne odhumanizowane istoty przypominające roboty.
Nie tylko władza totalitarna jest groźna dla wolności
Na szczęście dzisiejszy świat nie współdzielimy z robotami jak w wizji Marcina Wolskiego. System demokratyczny, liberalizm daje teoretyczną samodzielność i wolność jednostce.
Czy jednak my jako społeczeństwo mimo to nie ulegliśmy dehumanizacji?
Czy "numer" znany nam z futurystycznych wizji Marcina Wolskiego nie jest dzisiejszym numerem IP w świecie wirtualnym, świecie, który odbiera nam wolność, czyniąc z nas bezrozumne roboty?
Internet staje się bożkiem, który wielu czci przed Panem Bogiem, przed rodziną, przyjaźnią, aktywnością społeczną, przed miłością do drugiego człowieka! Lajki zastępują nam uśmiech do innych, SMS-y wypierają rozmowy, coraz częściej zamykamy się w sobie, skazani na samotność w sieci.
To dzięki temu jako społeczeństwo zapominamy jak żyć. Pozwalamy niszczyć wartości i ulegamy powszechnej znieczulicy. Jesteśmy skłonni oddać władzę politykom, którzy kłamstwem i hejtem niszczą znane autorytety. Nie mamy poczucia odpowiedzialności, wręcz odwracamy głowę, gdy rządzący odbierają nam wolność, gwałcą konstytucję, pozbawiają nas naszych praw.
Atomizacja społeczeństwa
W socjologii mówi się o tzw. atomizacji społecznej. Procesie zerwania więzi międzyludzkich, zarówno w różnego rodzaju grupach społecznych, jak i w rodzinach. Atomizacja może być kreowana przez rządzących. Divide et impera - dziel i rządź, to główna zasada jaką kierują się bezkompromisowi władcy. Robią tak to codziennie, bo społeczeństwem wyalienowanym, które stanowi zbiór osób samotnych, zamkniętych w sobie, najlepiej się rządzi. Z pewnością pomaga w tym internet i media społecznościowe.
Internet przejmuje nasze umysły?
Trzeba zauważyć, że nawet na poziomie globalnym wszystko jest skrupulatnie urządzone. Media społecznościowe zapewniają substytut więzi międzyludzkich. Dają namiastkę szczęścia. W internecie widzimy się tak jak sami chcemy się widzieć. Zapominamy jednak, że tę zabawkę nie wymyślono dla nas. Media społecznościowe tak naprawdę służą decydentom. Relacje nawiązywane w mediach społecznościowych podlegają szczegółowej, permanentnej inwigilacji. Algorytmy i boty wychwytują i zbierają dokładne informacje o każdym z nas i na każdy temat. Co jemy, z kim śpimy, o czym rozmawiamy, do kogo się modlimy, ile pieniędzy wydajemy, jaką partię popieramy. Specjalne programy szpiegowskie pozwalają rozpracować każde IP. Skontrolować każdy nasz ruch w sieci.
Gdy dodamy do tego dane uzyskiwane z naszych telefonów, to pozostanie nam jedynie przyjęcie do wiadomości faktu, że żyjemy w informatycznym systemie totalitarnym.
Tak totalitarnym, bo jak inaczej zinterpretować ujawniony niedawno fakt, że jakiś niepokorny sędzia, manifestujący swój szacunek do prawa i konstytucji, został zniszczony przez płatnych hejterów wynajętych przez ministra sprawiedliwości, który w ten sposób chroni swoje interesy prywatne i partii do której należy? W takim państwie dziś żyjemy, i to właśnie przewidział w swoich felietonach Marcin Wolski.
Jak żyć z godnością w takim systemie?
Jak być wolnym w klatce?
Aby odnaleźć wolność żyjąc w systemie totalitarnym wypadałoby zastanowić się czym tak na prawdę jest wolność.
Czym jest wolność?
Gdy dziecko czuje się zagrożone szuka ratunku u swojej mamy, czy ojca. Podobnie reagują dzikie zwierzęta. Zwierzęta domowe w chwilach zagrożenia, szukają swojego kojca. Ich własny kąt daje im poczucie bezpieczeństwa. Taka namiastka bezpieczeństwa przed zagrożeniem jest dla nich wolnością. Co ciekawe nawet zwierze przebywające w klatce może czuć, że jest na wolności, tylko dlatego ze ma poczucie bezpieczeństwa. Można więc kogoś stłamsić, zamknąć w wiezieniu, poniżyć jego godność, ale trudno jest odebrać jemu jego wewnętrzne poczucie wolności.
Wolność w systemie totalitarnym
Najbardziej znana klatka jaką stworzono człowiekowi w XX i XXI wieku to totalitaryzm zwany umownie komunizmem. Doktryna marksizmu-leninizmu otwarcie manifestuje dyktaturę proletariatu. Ogłasza wyższość ludzi pracy, zwanych klasą robotniczą nad pozostałą częścią społeczeństwa. W praktyce oznacza to podporządkowanie wszystkiego i wszystkich jednemu przywódcy pierwszemu sekretarzowi. W PRL-u ratunkiem i ostoją wolności były wiara. W Piśmie Świętym wielokrotnie mamy przytoczone podobieństwa, w których zaufanie do Pana Boga czyni ludzi wolnymi. Nawet Golgota i śmierć Chrystusa na krzyżu pokazuje dar wolności od bólu i cierpienia. Wolność ta bierze się z uwielbienia i miłości do Pana Boga.
Okres PRL-u
"Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy" - ostatnie słowa, które publicznie wypowiedział ś.p. ks. Jerzy Popiełuszko w 1984 roku.
W okresie PRL-u, zwłaszcza w okresie stanu wojennego wierni otwarcie manifestowali swoją wiarę. Nawet w tłumie, w autobusie, czy na ulicy ludzie wykonywali znak krzyża mijając kościół, kapliczkę, czy cmentarz. Kościoły były pełne wiernych. Kazania, zwłaszcza te zaangażowane politycznie były nagradzane brawami. Część zgromadzonych w kościołach oczekiwała od księży przywództwa politycznego. Podobnie było w krajach latynoskich. Tam powstał w kościele katolickim oddolny ruch wiernych określony mianem "teologii wyzwolenia". Dziś umniejsza się w Polsce ewangeliczne znaczenie teologii wyzwolenia, głównie z uwagi na osobiste zaangażowanie Jana Pawła II w jego delegalizację.
Podobnie jak w Ameryce Łacińskiej i w Polsce powstawały ruchy religijne oddolne, przy parafiach. Kółka różańcowe, czy modlitewne przekształcały się w "spotkania rodzinne", w szerszym gronie. Niektórzy wykorzystywali do tego idee Jana Bosko, czy ruch Focolare. Zadaniami tych społeczności było pogłębianie własnej wiary, wspomaganie działań ewangelizacyjnych i organizacyjnych w parafii, pomoc rodzinom osób ubogich, internowanym i ukrywającym się w podziemiu. Pomagali proboszczom w dystrybucji darów jakie hojnie płynęły z zagranicy.
Kościoły domowe na Ukrainie i w Chinach
Obecnie jednym ze sposobów uzyskania wolności przez wiarę są w krajach zniewolonych kościoły domowe. Tak jest miedzy innymi na Ukrainie, czy w Chinach. Kościół tam rozwija się w małych zborach w których uczestniczy kilka, czy kilkanaście rodzin. Ma to związek z prześladowaniami chrześcijan jakie występowały i nadal występują w tych krajach.
Po obaleniu Janukowycza na Euro-majdanie w 2013 roku elity rządzące Ukrainą poszukiwały swojej tożsamości. Ciągle trwająca wojna z separatystami i Rosją przyczyniła się do reaktywacji kręgów nacjonalistycznych. Rzeź na Wołyniu, gdzie masowo mordowano stała się na nowo aktem bohaterstwa patriotycznego. Mówienie dziś o polskim Lwowie, propagowanie wiary innej niż ukraińsko-prawosławna, jest postrzegane przez niektóre środowiska jako wrogie działania obcego państwa. Dlatego ewangelizacja, tak potrzebna po okresie komunizmu, następuje poprzez zdecentralizowane kościoły domowe.
Nieco gorzej wygląda sytuacja w komunistycznych Chinach. W ubiegłym roku (2018) ukazało się kolejne rozporządzenie regulujące religijność społeczeństwa. Zgodnie z nim nadrzędnym celem Komunistycznej Partii Chin jest budowa społeczeństwa w oparciu o idee komunistyczne. Ustawowo zapisane jest chronienie obywateli przed obcymi ideologiami i religiami. Dotyczy to zwłaszcza islamu i chrześcijaństwa. W Chinach kościoły chrześcijańskie są klasyfikowane w trzech grupach. Pierwsza grupa to Kościoły katolickie, związane z Watykanem. Są one zwalczane z cała stanowczością. Utrudnia się im prowadzenie jakiejkolwiek działalności. Druga grupa to oficjalne kościoły zakładane przez władze państwowe. Kościoły te są ściśle kontrolowane i inwigilowane przez władze. Ostatnią, najliczniejszą grupą są niezarejestrowane kościoły domowe. To są małe, rozproszone zbory do których ciężko jest przeniknąć funkcjonariuszom partyjnym. Okazuje się, że w systemie totalitarnym jest to najbezpieczniejszy, najskuteczniejszy, a przy tym powszechny sposób docierania do społeczeństwa z nauczaniem Chrystusa.
Potrzeba odnowy kościoła
Atomizacja społeczeństwa europejskiego, która postępuje wraz z rozwojem cywilizacji skutkuje separacją społeczeństwa od kościoła. W wielu krajach z całą stanowczością piętnuje się jakąkolwiek publiczną działalność religijną. Znaki religijne są zakazane w miejscach publicznych. Na coraz większą ateizację życia zwrócili uwagę duchowni kościoła katolickiego. Jedni traktują to jako atak na kościół, inni apelują o odnowę kościoła. Temat ten pojawia się również w kazaniach biskupów w Polsce.
Część z nich nie rozumie istoty problemu. Niczym politycy zapatrzeni w siebie atakują na oślep. Wrogami są obcy. Uchodźcy, lewacy, Żydzi, ideologia gender, czy LGBT. Hasła polityków i duchownych katolickich chętnie podchwytują nacjonaliści. Są dla nich motorem napędowym. Pojawiają się pochodnie kiboli na Jasnej Górze, czy plakaty z różańcem w dłoni zaciśniętej w wyciągniętą w górę w pięść na marszu niepodległości w Warszawie. To nie jest odnowa kościoła, którą oczekują chrześcijanie. W tej sytuacji wiele osób, którym bliska jest nauka Chrystusa czują się zagrożeni. Do tego politycy uzurpują sobie prawo do określania, które postawy są prawdziwe, a które pozorowane.
Chrześcijanin w takim świecie jest zagrożony. W sposób naturalny szuka oazy spokoju i wolności. Jeżeli nie odnajduje jej w instytucjonalnym kościele szuka innego miejsca.
Czerpanie radości z podążania drogą wytyczona przez Boga
Zachowanie dystansu do zmieniającego się świata, internetu, portali społecznościowych, ciągłych SMS-ów, odrzucenie agresji do innych ludzi, zaprzestanie szukania wroga w drugim człowieku to wartości jakimi cechuje się społeczeństwo "oazowe". To oni budują dziś własne, rodzinne zbory, zwane kościołami domowymi. To jest nadzieja na katharsis Kościoła Powszechnego. Celem tych zborów jest czerpanie radości z tego, że wybrali oni drogę jaką wyznaczył Pan w Piśmie Świętym. Cechuje ich dystansowanie się od oficjalnych duchownych z kościołów instytucjonalnych, nawet tych wybieranych przez zbory i rady parafialne.
Nowe spojrzenie na nabożeństwo
Jest kilka przyczyn, które powodują, że młodzi ludzie szukają nawet nowego otwarcia w przeżywaniu nabożeństwa. Te same pieśni, ta sama liturgia, te same wypracowane latami porządki celebracji nabożeństwa. To przestaje być dla nich atrakcyjne. Coraz śmielej zaglądają do innych kościołów, gdzie wszystko jest dla nich nowe. Mimo, że nabożeństwo nie może być jak market z atrakcyjnymi promocjami, młodzi ludzie tego od niego oczekują. Chcą budować kościół, który przyniesie im radość z oddania swego życia Panu Bogu. Chcą mieć wymierną korzyść z bycia chrześcijaninem. Jest to z pewnością kontrowersyjna droga wynikająca z zagubienia. Powoduje konflikt ze zwolennikami wypracowanego od pokoleń porządku liturgii. Burzy ich sacrum. Z drugiej strony kościół powinien być otwarty na przemiany skoro oczekują tego wierni, nawet gdy według niektórych błądzą.
Modlitwa poprzez muzykę
Muzyka zawsze przyciągała młodych ludzi. Koncerty, wspólne śpiewanie, granie wyzwala szereg pozytywnych emocji. Najczęściej spoiwem we wspólnym muzykowaniu, czymś co daje energię jest alkohol, czy używki. Dla osób głęboko wierzących takim spoiwem jest miłość do Boga. Miejscem w którym z pewnością muzyka jest elementem modlitwy są kościoły protestanckie. Z takiej formy modlitwy korzysta się też na oazach, podczas pielgrzymek, podczas spotkań modlitewnych. To tam jest niepowtarzalna atmosfera radości z życia w Chrystusie. Uczestnicy tych spotkań mówią o wolności, której tam doświadczyli. Nic więc dziwnego, że młodzi ludzie chcą tę atmosferę przenieść do swoich parafii. Podzielić się swoim postrzeganiem Pana Boga z parafianami.
Wspólne śpiewanie pieśni na chwałę Panu prowadzi do Jego uwielbienia. Otwiera serca, i sprawia, że uczestnicy zboru czuja obecność Pana Boga wśród nich. To chyba miał na myśli św. Augustyn mówiąc "kto śpiewa na chwałę Panu, jakby dwa razy się modlił".
Uczestnicy spotkań w kościołach domowych podkreślają, że są tam razem ze swoimi dziećmi. Tę radość śpiewania Panu Bogu uwalnia ich od codziennych problemów i trosk. Daje im dużo więcej niż tradycyjne nabożeństwo niedzielne.
#kościoły domowe #prześladowanie chrześcijan #wolność #totalitaryzm #Popiełuszko #Marcin Wolski