Archiwum dla listopada 2021
Czy jestem dla ciebie wystarczająco atrakcyjny?
W
wakacje w 1999 roku kuzyn zaprosił mnie do Rzymu. Pracował tam na
budowie jako nielegalny gastarbeiter. W kilka osób, Polaków, wynajmowali
mieszkanie w centrum Rzymu. Pochodzili głównie ze wsi, dlatego latem
większość z nich wyjeżdżała do Polski i mieszkanie stało puste. To była
okazja na spędzenie atrakcyjnych wakacji. Zwiedzanie połączone z
plażowaniem nad Morzem Tyrreńskim, na którego plaże dojeżdżało się
metrem, którego stacja była oddalona zaledwie o kilkadziesiąt metrów.
Mnie zawsze w takim nowym miejscu ciekawi kultura, zwyczaje, a
szczególnie podejście do wiary. Tym razem dotyczyło to Włochów i Polaków
na emigracji zarobkowej w Wiecznym Mieście - Stolicy Świata - gdzie
jest ponad 400 kościołów w tym 12 bazylik, jednych z największych na
świecie.
Basilica di Santa Maria Ausiliatrice
Najbliżej
naszej kwatery była prowadzona przez Salezjan Bazylika di Santa Maria
Ausiliatrice. Byłem wówczas silnie związany z prowadzonym przez Salezjan
kościołem Św. Teresy w Łodzi, dlatego poszedłem tam pełen wiary i
zaufania, jak do swojego kościoła. Wielkim zdziwieniem było dla mnie, że
na tzw. sumie, najważniejszej niedzielnej mszy, było zaledwie kilka
osób, i to razem z nami. Widząc puste wnętrza kościoła kuzyn stwierdził,
że on ze znajomymi chodzi na msze gdzie indziej. Do "polskiego"
kościoła.
Kościoły "bliźniacze" Matki Bożej Cudownej
Gdy drążyłem temat, kuzyn wskazał, że czasem zagląda do kościołów "bliźniaczych" na Piazza del Popolo.
- Dlaczego tam? -zapytałem.
- Bo tamci księża dają nam pracę. - odparł
Korzystając
z okazji, będąc wówczas katolikiem poszedłem do spowiedzi u będącego
tam polskiego księdza. Wizyta w konfesjonale nie przypominała typowej
spowiedzi. Ksiądz od razu przejął inicjatywę wypytując mnie o mój zawód i
na jak długo przyjechałem. Okazało się że kościół ten pełnił rolę biura
pośrednictwa pracy, nielegalnej pracy, gdzie Włosi mogli nabyć
"darmowego" Polaka do różnych robót. Oczywiście w sierpniu 1999 roku i
tam było pusto, dlatego w następną niedzielę wybraliśmy się do Castel
Gandolfo na spotkanie z Janem Pawłem II.
Castel Gandolfo
Jeziora
powulkaniczne mają niezwykły urok. Na północ od Rzymu znajduje się
Jezioro Bracciano, na południe Jezioro Lago Albano, a nad nim letnia
rezydencja papieży w Castel Gandolfo. Na mszę z Janem Pawłem II
zaspaliśmy i byliśmy na miejscu w momencie, gdy otwierano wejście na
dziedziniec rezydencji. Mimo to bez trudu dostaliśmy się do środka, a
nawet nie mieliśmy żadnych problemów, aby dotrzeć pod samo okno
papieskie. Na placu dominowała wycieczka rowerowa turystów ze
Szwajcarii. Na plac weszli razem z rowerami w typowych ubraniach
kolarskich. Widać było, że byli przejazdem i "wpadli przy okazji" aby
"zwiedzić" papieża z Polski. Nie odnalazłem tam atmosfery modlitwy.
Raczej była atmosfera show i to niekoniecznie religijnego.
Nowe milenium
Moja wizyta w Wiecznym Mieście w 1999 roku obudziła we mnie smutne refleksje. Pojawiło się pytanie: w jakim stopniu Chrystus będzie atrakcyjny dla człowieka w nowym milenium?
Należy przy tym zauważyć, że pod koniec XX wieku potrzeba wiary
zwłaszcza w Polsce była na zupełnie innym poziomie niż dziś. Polska
zrywała wówczas kajdany komunizmu. Wiele osób "rehabilitowało się"
manifestując swoją przynależność do Kościoła katolickiego. Jednocześnie w
kościołach było jak na wiecach wyborczych. Polityczne kazania
nagradzano oklaskami. Równolegle pojawiło się pojęcie "Pokolenie JP II"
utożsamiane z "młodzieżą oazową". Jednak we Włoszech 1999 roku już było
widać dystans do kościoła i wiary. Po prostu w Europie liberalizm zaczął
mieszać się z libertynizmem. Przykładem tej degrengolady we Włoszech był
wybór na premiera Berlusconiego. Było żenujące, że swoja sławę
zawdzięczał skandalom obyczajowym i rozwiązłym stylem życia.
20 lat później
Od
moich wakacji w Rzymie minęło 20 lat. Z perspektywy czasu widzę jak
dzisiejsza Polska przypomina tamte Włochy. W przeważającej części
młodzież kieruje się w swoim życiu "atrakcyjnością" wyborów. Dla nich życie jest jak gra w Super Mario.
Podejmują zero-jedynkowe decyzje w oparciu o egoistyczne korzyści z
fajnego spędzenia czasu. Odrzucają oni tradycję i wartości jakie
przekazali im rodzice, a motorem do działań jest internet i środowisko
ich rówieśników. Wielu z nich stało się pracoholikami dążącymi jedynie
do optymalizacji zysków za wszelką cenę, a każdą wolną chwilę chcą
spędzać jedynie na fajnej rozrywce. Każde zbyt skomplikowane działania
polegające na planowaniu życia, ocenie postaw od strony etycznej jest
odrzucane na rzecz życia z dnia na dzień. Ich postawy można parafrazować
hasłami: "róbta co chceta", czy "alleluja i do przodu". Jednocześnie
doszło do radykalizacji skrajnych postaw. Są nimi "lewacy" - zacięci
wrogowie kościoła dla których wszystko co jest związane z wiarą jest
złem, i "narodowcy" dla których Polska jest krajem jednego wyznania, a
każdy "inny" to zdrajca i wróg.
Zabieganie o wiernych
Od
wieków kościoły zabiegały o wiernych. Podkreślały swoją pozycję
wielkością budowanych kościołów i ich wystrojem. Żeby być być
atrakcyjnym organizowały różne święta, odpusty i jarmarki. Wszystko to
dla przyciągnięcia jak największej liczby wiernych. Gdy dr Marcin Luter
zapoczątkował reformację i powstanie Kościoła ewangelicko-augsburskiego
zbudował go na Piśmie Świętym i wierze, nie na złoceniach i malowidłach.
Z pewnością dla postaci Moryca Welta z "Ziemi Obiecanej" Władysława
Reymonta. był to problem.
"- Pan nie lubi protestantyzmu? - zapytał Kurowski (...)
- Nie lubię (odparł Moryc)
i nigdy bym na to wyznanie nie przeszedł. Ja jestem człowiek, który
kocha i potrzebuje pięknych rzeczy. Jak ja się narobię cały tydzień, to
potem w szabas czy w niedzielę potrzebuję odpocząć, potrzebuję iść do
ładnej sali, gdzie bym miał ładne obrazy, ładne rzeźby, ładną
architekturę, ładne ceremonie i ładny kawałek koncertu. Ja bardzo lubię
te ceremonie wasze, w nich jest i piękny kolor, i ładny zapach, i
dzwonienie, i światła, i śpiewy. A przy tym jak ja już muszę słuchać
kazania, to niech ono będzie nienudne, niech ja słucham delikatnego
mówienia o wyższych rzeczach, to jest bardzo nobl (szlachetne) i to dodaje człowiekowi humoru i ochoty do życia! A w kirche (kościele)
co ja mam?... Cztery gołe ściany i tak pusto, jakby cały interes miał
się trochę zlikwidować. A do tego przychodzi pastor i mówi. Co pan
myślisz, o czym on gada?... Gada o piekle i innych nieprzyjemnych
rzeczach. Bądź pan zdrów. Czy ja po to idę do kościoła, żeby się
zdenerwować? Ja mam nerwy, ja nie jestem cham, ja nie lubię się gnębić
nudnym gadaniem. A przy tym ja lubię wiedzieć, z kim mam do czynienia -
cóż to za firma protestantyzm?! Papież to firma.
- Reymont, Ziemia Obiecana, rozdział XII
Myślę
że ten fragment tekstu Ziemi Obiecanej w znacznym stopniu otwiera
spojrzenie na dzisiejsze oczekiwania co do spędzania niedzieli.
Czy to oznacza, że protestanci nie dbają o swoją atrakcyjność?
Kościół,
a przede wszystkim Chrystus to nie jest panna na wydaniu, żeby była
atrakcyjna. Oczywiście przygotowujemy naszą młodzież, często zagubioną i
zbuntowaną, do tego, żeby była aktywną częścią naszego Kościoła. Już
Luter zapoczątkował i pielęgnował zwyczaj celebrowania choinki w święta
Bożego Narodzenia. Co roku w naszych kościołach odbywa się Adwentówka
dla dzieci podczas której dzieci i młodzież odgrywają scenę narodzin
Chrystusa. W niektórych parafiach odbywają się Wieczerze Sederowe dla
uczczenia Święta Paschy. Podczas nabożeństw, w każdą niedzielę dzieci i
młodzież uczestniczą się w szkółkach niedzielnych. Młodsze dzieci mają
zapoznają się z Pismem Świętym poprzez zabawy. Starsze uczestniczą w
quizach i grach podczas których doskonalona jest wiedza z Pisma Świętego
i pism Lutra. Do tego trzeba podkreślić, że w parafiach ewangelickich
panuje domowa atmosfera, w której nikt nie jest osamotniony.
Po
prostu w parafii ciężko jest narzekać na samotność. Ciągle jest coś do
zrobienia i każdy kto chce włączyć się w życie parafii może to robić jak
potrafi. Chlubą większości parafii ewangelickich jest chór lub
orkiestry parafialne. W ten sposób realizują się słowa św. Augustyna,
który powiedział: "Kto dobrze śpiewa - podwójnie się modli ". Już
przegląd relacji internetowych z nabożeństw które odbywają się w całej
Polsce świadczy o ich rozmaitości i atrakcyjności. Do tego osoby, które
mają kłopoty ze zrozumieniem Ewangelii i chcą doskonalić swoją znajomość
Pisma Świętego mogą to robić podczas spotkań i szkół biblijnych. Jest
również miejsce na rozwijanie swoich zainteresowań i pasji podczas
"Śniadań Kobiet", czy mężczyzn.
Dzisiejsza parafia to po prostu jedna wielka rodzina.
Czy to jest wystarczająco atrakcyjne dla Ciebie?
Czy Chrystus jest dziś atrakcyjny?
Najmniejszym
problemem jest to, czy przeciętny Polak w XXI wieku chodzi do Kościoła.
Istotne jest czy Pan Bóg jest obecny w jego życiu? Dr Marcin Luter,
żeby przybliżyć ludziom Pana Boga tłumaczył Biblię na język, którym się
posługiwali się na co dzień. Podążając tym wzorem Towarzystwo Biblijne
wydało w 2018 roku w nowym tłumaczeniu Biblię Ekumeniczną. W ten sposób
wszystkie Kościoły zrzeszone w Polskiej Radzie Ekumenicznej wspólnie z
Kościołem katolickim maja obecnie jednobrzmiący tekst Pisma Świętego.To
kończy wszelkie nieporozumienia, a wierni mają aktualny powszechnie
zrozumiały przekład. To z pewnością krok w dobrą stronę. Teraz istotne
jest by młodzi ludzie zechcieli czytać Biblię. Tak jak czytają i
powołują się na Konstytucję. Przecież w Biblii znajdą odpowiedź na wiele
intrygujących ich pytań. Może jak na początku Reformacji dzięki
Ewangelii odnajdą swoje życie w Chrystusie.
Może warto o tym pomyśleć w Adwencie przygotowując się do Narodzin Chrystusa w Nazarecie.
Ja już wiem co kupię swoim dzieciom pod choinkę.