sobota, 17 listopada 2018



- Dlaczego jesteś ewangelikiem, ewangelikiem z wyboru ?

- Ciężko na to odpowiedzieć jednym zdaniem. Jestem przede wszystkim chrześcijaninem, członkiem wspólnoty należącej do Kościoła powszechnego i apostolskiego, zgodnego z Nicejsko-konstantynopolitańskim wyznaniem wiary. Takimi słowami odpowiedział kiedyś Czesław Miłosz na pytanie "czy jest katolikiem". Kościół nie może być jak klub piłkarski dla którego kibice zrobią wszystko by bronić barw klubowych. Bóg jest jeden. Dał nam Pismo Święte byśmy starali się podążać wytyczoną przez niego drogą. Po co tworzyć dodatkowe zakony? Przecież sam Chrystus z nimi walczył! Apostoł Paweł w liście do Galatów mówi o wolności w Chrystusie, o odrzuceniu prawa starotestamentowego: obrzezania (5.2-3) i przepisów kalendarzowych (4,10). Uwolnienia od zakazów i nakazów zakonu. Być wolnym w Chrystusie poprzez przestrzeganie Ewangelii. Czytając dziś te strofy Pisma Świętego możemy dojść do jeszcze jednego wniosku. W czasach św. Pawła Galacja była nie tylko pod okupacją Rzymian. Chrześcijanie żyli tam podzieleni na różne gminy i zbory. Możemy sobie tylko wyobrazić jak bardzo. Przecież tak jest do dziś. Macedonia, Albania, Grecja, Serbia, Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina to różnorodność wspólnot. Św. Paweł zwrócił się do nich jednym listem do Galacjan. Do wszystkich chrześcijańskich zborów.


- To może zapytam inaczej. Jako mężczyzna w średnim wieku dokonałeś poważnej zmiany w swoim życiu duchowym. Co Ciebie do tego skłoniło?

Jak już mówiłem, nie czuję tożsamości "z barwami klubowymi". Może dlatego, że również katolikiem stałem się z wyboru. Można powiedzieć, że moi rodzice, jak u Zielonoświątkowców, nie chcieli decydować za mnie, chrzcząc mnie jako niemowlaka. Ideologia socjalizmu, odkrywanie kosmosu, ewolucjonizm, nic według nich nie wskazywało na to, aby mieli za mnie podjąć taką decyzję jak chrzest i wybór kościoła. W zasadzie ciężko mi określić ich stosunek do wiary. 


Chyba wychowywano mnie na przyszłego ateistę, tyle że z silnym kręgosłupem etycznym, w dużej mierze opartym na wartościach uniwersalnych i dekalogu.


Natomiast w szkole średniej zaczęła pojawiać się u mnie potrzeba wiary. Można powiedzieć, że moje "nawrócenie" nastąpiło wtedy gdy Karol Wojtyła został papieżem. To wydarzenie niosło nas wszystkich jak powiew nadziei. Kierowało do odmiany naszego życia. Jako młody, pełen zapału człowiek związałem się z Kościołem Katolickim i aktywnym życiem parafialnymi w duszpasterstwie akademickim. Myślę, że moje ówczesne otworzenie się na Chrystusa było ściśle związane z osobowością proboszcza, oraz z tym, że kościół należał do Towarzystwa Salezjańskiego. 


Wycieczki do Lądu nad Wartą i Czerwińska nad Wisłą powodowały, że Kościół Katolicki odbierałem nieco inaczej. Zafascynowany życiem i dokonaniami św. Jana Bosko starałem się w miarę możliwości służyć Panu Bogu i parafii salezjańskiej. Jan Bosko był w moich oczach trochę uosobieniem mojego dziadka - komunisty. On też działał przed wojną w różnych instytucjach wspierających robotniczą młodzież. 


Chyba dziś brakuje takich inicjatyw. Ludziom biednym, ludziom ulicy wystarczy podać rękę by wyszli ze slamsów i stali się pełnowartościowymi ludźmi. Inaczej mogą stoczyć się na margines społeczeństwa. 


W tamtym okresie dużo rozważałem nad sensem szukania Boga w drugim człowieku. Przemawiała do mnie idea Ruchu Fokolarynów. 


Niestety po kilku latach i odejściu naszego proboszcza na placówkę do Berlina entuzjazm wygasł. Wydawało mi się, że nowe pokolenie księży nie miało już takiej empatii do prostych ludzi. Do tego pojawiły się w kościele przemówienia polityczne, oklaski, kampanie działaczy partyjnych.  Kościół w sposób czynny włączał się w kolejne wybory. Kreował życie polityczne w Polsce i naszym mieście. W życiu parafialnym pojawiła się kasta ludzi związanych z polityką, przedmiotowo wykorzystująca wiernych. Co ciekawe oni pojawili się znikąd. Nie widziałem ich ani przed, ani w czasie stanu wojennego. Pojawili się w kościele by zaistnieć w polityce. Kościół stał się dla nich trampoliną do dostatniego życia. Księża przestali służyć Kościołowi i wiernym. Zresztą już dawniej tak było w innych parafiach


Kazania, nie były związane z Biblią. Przypominały dokładną instrukcję co i gdzie mamy robić. Niczym w prześmiewczych "Wersetach koranu" Rushdiego. Głoszono gotowe instrukcje, w którą stronę masz się odwrócić, gdy robisz to, czy tamto. Inaczej nie będziesz prawdziwym katolikiem.  Dla mnie coraz częściej niedziela nie była dniem świątecznym, a stresem. 


Czara goryczy przelała się w 1997 roku, gdy niegdyś mój kościół odmówił pogrzebu prof. Deca. Znanego w Łodzi lekarza-położnika, specjalisty od niepłodności. Dla działaczy politycznych stało się to kolejnym pomysłem na lokalną wojnę. Zrobiono z profesora Deca rzeźnika aborcji. Mimo, że już wówczas wielu prawdziwych rzeźników było działaczami partyjnymi "katolickiej odnowy".  Pojawiło się pytanie: komu służy ksiądz katolicki. Skąd się bierze jego prawo do pochowania kogoś lub nie. W aferze nad trumną lekarza, któremu życie zawdzięczają setki, jeżeli nie tysiące ludzi głos zabrał nawet ks. Józef Tischner słowami: „nie człowiek jest dla prawa, ale prawo jest dla człowieka”. Ks. Mieczysław Maliński (Tygodnik Powszechny) dodał, że „jeżeli rodzina życzy sobie pochówku i mszy, proboszcz nie może odmówić”. Niestety stało się inaczej. Dlatego przestałem być praktykującym katolikiem. 


Gdy wyszły na jaw afery pedofilskie doszedłem do wniosku, że mój wybór jest ostateczny i bezpowrotny, chciałem jakoś wypełnić tę pustkę. Jeszcze w liceum pasjonowałem się ruchem husyckim. Byłem w Taborze. Śledziłem ślady historii okresu reformacji. Tak dotarłem do luteran, a gdy okazało się, że kościół ten niewiele różni się od katolickiego zacząłem tam przychodzić na nabożeństwa niedzielne, które stały się moim cotygodniowym spotkaniem z Panem Bogiem. Po trzech latach przystąpiłem do konwersji i tak stałem się ewangelikiem.

Mikołaj Rej ojciec literatury polskiej i polskiego Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego

- Dlaczego wybrałeś właśnie kościół ewangelicko-augsburski? Czy czujesz się już ewangelikiem?

- Tak jak mówiłem znałem tematykę reformacji z liceum. Mieliśmy świetnego historyka i zaangażowanego w swoją pracę polonistę. Oprócz mojego indywidualnego zainteresowania Taborytami posiadłem dobrą wiedzę (którą pamiętam do dziś) o Husie, Lutrze, Kalwinie, Braciach Polskich, Mikołaju Reju ... Poza tym moja żona, jako filozof, swobodnie porusza się w poglądach ojców reformacji. Jedynym problem było odnalezienie się w liturgii ewangelickiej i przyjęcie innego spojrzenia na kilka spraw związanych z wiarą. Mimo, że upłynęło już sporo czasu od mojego pierwszego wejścia do Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego ciągle podpieram się podczas nabożeństwa tekstami ze śpiewnika. To duża wygoda. Co do różnic w obrządku to nie byłem aż tak uczuciowo związany z dogmatami Kościoła Katolickiego. Chrzest w wieku dorosłym dał mi szansę na dystans do nich. 

Co do tego czy czuję się już ewangelikiem, to jak mówiłem z pewnością czuję się członkiem Kościoła apostolskiego, powszechnego. Ale ewangelikiem również. Przekonałem się o tym niedawno na koncercie organowym, na którym była pielgrzymka ewangelicka z Niemiec. Koncert odbywał się w kościele. Nie miał charakteru religijnego. Organista zagrał koncert, a po jego zakończeniu grupa niemiecka spontanicznie odśpiewała  pieśń "Brońże, Panie nas na wieki" (Herr, mit deinem Schutz begleite). Ta pieśń jest w wielu kościołach ewangelickich śpiewana na zakończenie nabożeństwa. 


Tak. Wówczas poczułem się ewangelikiem.




- Jak udało Ci się porzucić kult Maryi? Przecież dla Twojego dziadka - człowieka prawosławia - Maryja Panna jest nierozerwalną częścią ich wiary.

- To prawda. Jak ważny jest kult Maryi widzimy podczas pobytu w Czarnogórze. Tak się składa, że dwukrotnie byliśmy tam w okresie świąt Bogurodzicy.  Kilkanaście lat temu byłem również na wycieczce w Efez. Odwiedziłem tam dom, gdzie mieszkała i zmarła Matka Chrystusa. To tam na jedną ze swoich pierwszych pielgrzymek wybrał się Jan Paweł II w 1979 roku. To miejsce jest najlepszą pielgrzymką ekumeniczną. Nie wiem czy to był przypadek, ale gdy byłem w tym niewielkim domku obok mnie stała kobieta w islamskiej burce, człowiek w jarmułce i podejrzewam prawosławny z wąską, długą zapaloną świecą. Wszyscy oddawaliśmy należną cześć temu miejscu. 


Jeżeli ktoś w modlitwie do Pana Boga potrzebuje pośrednictwa Maryi, św. Jana Pawła II czy jakiegoś innego świętego to nie jest to dla nas problem. W kościele ewangelickim nie ma dogmatów wykluczających. Po prostu zgodnie z Pismem Świętym "nie będziesz mieć innych bożków przede mną". Nie są One dla nas samodzielnymi bytami które powinno się czcić. 



- A jaki jest Twój stosunek do spowiedzi? 

- Podczas studiów miałem dużo znajomych z ameryki łacińskiej. Byli bardzo zaangażowani w życie religijne. Dużo rozmawialiśmy o Teologii wyzwolenia, i temu, że papież inną miarą ocenia to co robi "Solidarność" i ich ruch w Ameryce Łacińskiej. Przecież głosili niemal te same postulaty. Z pewnością była to hipokryzja kościoła.  Gdy wieczorami chodziliśmy na msze akademickie dziwiło mnie, że oni bez spowiedzi chodzą do komunii. Przecież znali na tyle dobrze język polski by iść do komunii po oczyszczeniu się z grzechów podczas spowiedzi usznej. I tu po raz pierwszy usłyszałem o czymś takim jak spowiedź powszechna. Ten temat poruszałem w naszej grupie kościelnej, ale sprawę zamknięto, że powodem takich różnic jest tradycja Polska. Potem sprawdzałem wśród znajomych zza granicy i okazało się, że spowiedź uszna nie jest na świecie tak powszechna jak nam się wydaje. 


Ze spowiedzią powszechną nie mam oporów. Zresztą zawsze jak byłaby potrzeba spowiedzi usznej to mogę zwrócić się do naszego księdza. Ale dla nas, byłych katolików, problem jest z Sakramentem Ołtarza. W Dużym Katechizmie dr Marcina Lutra czytamy, że Sakramentem Ołtarza jest jedynie chleb i wino objęte Słowem Bożym i z nim połączone. Tylko dzięki temu połączeniu stają się "Chrystusowym ciałem i krwią". Tego nie powinno się nadużywać. I z taką wyjątkowością Sakrament Ołtarza był traktowany przez wiele dziesięcioleci. Nie była taka powszechność przystępowania do komunii jak w kościele katolickim. Dla nas byłych katolików nabożeństwo jedynie Słowa Bożego jest czymś niepełnym. Przygotowujemy się należycie do niedzielnej wizyty w kościele, by móc godnie przyjąć Pana Jezusa. Dlatego chcemy uczestniczyć w Wieczerzy Pańskiej. Jednak  zdajemy sobie sprawę, że może to przeszkadzać innym, którzy wychowali się w tradycji ewangelickiej. Oczywiście nikt jeszcze nie zwrócił nam na to uwagi. 
 
Jedyne co utwierdza mnie w przekonaniu, że mam do tego prawo co niedzielę to powtarzane na każdym nabożeństwie słowa. Sakramentu Ołtarza nie udziela nam ksiądz, ale Pan Bóg. 


- A co sądzisz o Świadkach Jehowy? Z tego co mówią statystyki jest to zbór najszybciej się rozwijający.

- To ciekawe, bo ostatnio dwukrotnie spędzaliśmy wakacje w towarzystwie Świadków Jehowy. Myślę, że każdy, kto kieruje się w życiu wartościami, nawet tymi uniwersalnymi, zasługuje na należyty szacunek. Odnośnie Świadków Jehowy to trudno z nimi rozmawiać o Piśmie Świętym.  Mają swoje przekonania i swoje tłumaczenie Pisma. Nie podejmują dyskusji, nie chcą słuchać argumentów innych, natomiast dość agresywnie wciskają innym swój wyklepany na pamięć światopogląd.  Kiedyś posługiwali się Biblią wydaną przez Brytyjskie Towarzystwo Biblijne. Dziś posługują się czymś co nazywają Pismem Świętym w Przekładzie Nowego Świata. To znacznie zawęża możliwość dyskusji. Nasze Pismo Święte jest wydawane przez Polskie Towarzystwo Biblijne i niewiele różniło się od wersji z Katolickim Imprimatur. 


Od 17 marca 2018 mamy nawet wspólną chrześcijańską Biblię Ekumeniczną. Jest w dwóch wersjach różniących się jedynie obecnością ksiąg deuterokanonicznych. W ten sposób uwieńczono blisko 25 letnią pracę redakcyjną różnych kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej w porozumieniu z Kościołem Katolickim. 


Oczywiście Świadkowie Jehowy to mili ludzie (o ile nie porusza się spraw wiary). Natomiast nie podoba mi się ich zacietrzewienie w wierze nawet wobec członków swojej najbliższej rodziny. Takie podejście wyklucza merytoryczny dialog. Co ciekawe, Świadkowie Jehowy z Czech mają nieco inny, bardziej liberalny stosunek do swojego stowarzyszenia, niż ci z Polski.


 - Czyli należysz do kościoła nowoczesnego, tolerancyjnego, dostosowującego się do potrzeb wiernych, tak jak to jest w Szwecji?

- Nic bardziej błędnego. Polski Kościół Ewangelicko-Augsburski jest wbrew pozoru bardzo konserwatywną instytucją. Z oporem są wprowadzane zmiany, chociażby jeżeli chodzi o posługę kobiet jako osób duchownych. Panie nie awansują w hierarchii będąc ciągle diakonkami. Może patrząc z zewnątrz mozaika zborów i kościołów w ramach szeroko pojętego kościoła protestanckiego wygląda bardzo różnorodnie, ale Kościół Ewangelicko-Augsburski jest mało reformowalny. Dlatego osoby, które szukają awangardy nie znajdą tu rewolucji w liturgii, czy głoszonym Słowie. Kościół mojej Parafii znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie cmentarza, na którym spoczywają również katolicy.  Często przez przypadek, czy z wygody rodziny chcą u nas odprawiać nabożeństwa za duszę osoby zmarłej. Widać, że im to nie przeszkadza, że jest to kościół ewangelicki. Zresztą dla mnie niedzielne nabożeństwo musi zawierać pewne zarezerwowane temu obrządkowi sacrum. Nie przekonałbym się nigdy do innej formy celebry. 


Co do Szwecji i kobiet na wysokich stanowiskach kościelnych, mi to nie przeszkadza. W naszym kościele, szczególnie w okresie wakacyjnym odbywają się czasem nabożeństwa prowadzone przez studentki. Naprawdę nie uważam by ustępowały w tej roli mężczyznom. Jeżeli kiedyś nasza rada parafialna zdecydowałaby się wybrać kobietę na proboszcza, to chyba nie miałbym nic przeciw temu. W Żyrardowie od 30 lat służy Bogu i Kościołowi pani diakon ks. Halina Radacz. Jej kazania są bardzo ciekawe, zawierają wiele analiz trafnych porównań z Pisma Świętego. Polecam jej kazanie z Diecezjalnego Nabożeństwa Pamiątki Reformacji w dniu 31.10.2018 r. transmitowane przez TVP2. Zresztą na YT znajdziecie wiele jej prezentacji. 
Jedyny problem to dla kobiety bycie proboszczem to bardzo ciężka praca. Trzeba być bardzo oddanym, a najlepiej podzielić się pracą z małżonkiem. Zresztą rola żon księży jest również bardzo ważna. Zazwyczaj cała rodzina pracuje na rzecz parafii. 


A wracając do Szwecji, przeprowadzanych tam rewolucji w nauczaniu kościoła, tolerancji odnośnie związków osób tej samej płci, to z pewnością nasza społeczność nie dojrzała jeszcze do tak daleko posuniętych zmian, i chyba ich w najbliższym czasie od naszego kościoła tego się nie oczekuje.  


- Co daje Ci przynależność do kościoła ewangelickiego? 

- Przede wszystkim spokojną, odświętną niedzielę. Bez polityki i obrażania kogokolwiek. Przez tyle lat ani razu nie słyszałem w naszym kościele nawet jednego słowa o polityce. To jest dzień na spotkanie z Panem Bogiem, w Piśmie Świętym, w liturgii, w kazaniu, czy na spotkaniach parafialnych. Mam możliwość być w kościele miłości, w którym nie ma kupieckiego handlu, czegoś za coś. Bóg kocha nas, bo jesteśmy jego dziećmi. Kościół Ewangelicko-Augsburski z pewnością zerwał ze starotestamentowym zakonem ograniczającym naszą wolność, w rozumieniu Listu św. Pawła do Galatów. 


Zyskałem wolność w Chrystusie.


#Kościół Ewangelicki #Kościół Ewangelicko-Augsburski #Pismo Święte #Biblia #Biblia ekumeniczna #towarzystwo ekumeniczne #konwersja #chrzest #ewangelia #Świadkowie Jehowy #protestanci #fokolaryni #salezjanie 



› 2 komentarze Przeczytaj komentarze Skomentuj

- Copyright © Inside Your Life | blog lifestylowy - Powered by Blogger -